Kontynuując prezentację dawnych materiałów prasowych przedstawiamy kilka informacji, jakie ukazały się w okresie międzywojennym, a dotyczyły Trzemżala i okolic. Na początek materiał z 1935 roku, który z pewnością zainteresuje miejscowych strażaków.
„We wtorek 23. kwietnia zawiązała się na sali p. Włódarza w Trzemżalu Straż Pożarna. Do zarządu weszli pp. : Niewiadomski prezes, Józef Kołodziejczak zastępca, Włódarz naczelnik, Kubasik sekretarz, Bajer skarbnik. Do komisji rewizyjnej pp. : Henryk Nowacji i Artur Manthe. Członków ćwiczących zapisało się 20; starsi gospodarze wstępują jako popierający ze składką 15 gr. miesięcznie”.
W 1930 roku wybuchł w Trzemżalu wielki pożar:
„W nocy z poniedziałku na wtorek powstał ogień w zabudowaniach rolnika Grzeczki we wsi Trzemżal pod Trzemesznem. Ogień powstał tak nagle i tak szybko się rozszerzył, że wszelki ratunek okazał się niemożliwy. Szkody materialne są bardzo znaczne – około 60.000 złotych.
Oprócz budynków folwarcznych spaliła się także właścicielowi kryta limuzyna marki Studebaker, wartości 20.000 złotych. Straty wszystkie pokryje jednak ubezpieczenie. Zaznaczyć należy, że straży ogniowej z Trzemeszna wcale do pomocy nie wzywano mimo niewielkie odległości od miasta – tak, że mieszkańcy Trzemeszna dopiero na drugi dzień dowiedzieli się o pożarze”.
Okazuje się, ze mieszkańcy nie stronili też od życia politycznego. W tym samym czasie co OSP powstały też komórki Stronnictwa Narodowego:
„ Pod przewodnictwem kolegi Tadeusza Kozłowskiego odbyło się w Trzemżalu pod Trzemesznem zebranie organizacyjne Stron. Narod. Do zarządu zostali wybrani: Walenty Kozłowski prezes, Antoni Orlikowski zastępca, Józef Dobek z Ostrowitego sekretarz, Walenty Kędzierski Trzemżal, skarbnik. Członków zapisało się 20. W toku obrad p. dr Zgaiński z Gniezna wygłosił zajmujący referat.
Tegoż dnia odbyło się konstytucyjne zebranie Stron Narod. w Popielewie pod Trzemesznem. Do zarządu weszli pp. Rachel Henryk prezes, Kaszyński Czesław z Mijanowa zastępca, Cegiel Olech z Popielewa sekretarz i Paulus Kazimierz skarbnik. Referaty wygłosili p. dr Zgaiński i p. Wincenty Semrau z Popielewa. Obie te placówki powstały staraniem p. T. Kozłowskiego”.
W Trzemżalu na brak zajęcia nie mogli narzekać strażacy i policjanci. Brawura była przyczyną wypadku jaki zdarzył się 18 maja 1931 roku:
„ Kolonista z Trzemżala Hermann Huterbring odwiózł na stacje trzemeszeńską kilka sztuk tuczników i około godziny 14-tej powracał do domu. Gdy się znajdował już blisko Trzemżala, pomiędzy zabudowaniami Hempla i Langego, konie mu się z niewiadomych przyczyn spłoszyły i zaczęły ponosić. W międzyczasie nadjechał drugą powózką p. Rimer z Ostrowitego.
Zdawało się, że konie Huterbringa już się uspokoiły a że był on nieco podchmielony więc obaj gospodarze zaczęli między sobą wyścigi. Skutek był ten, że Huterbring spadł z wozu tak nieszczęśliwie, że doznał złamania obojczyka, kilku żeber i kręgosłupa. Na drodze zaopiekowali się nim pp. Muszyński, Rimer i Myszkiewicz wzywając jednocześnie lekarza. Przybyły lekarz dr Daniel z Trzemeszna, stwierdziwszy niebezpieczny stan pacjenta zarządził odstawienie nieszczęśliwego do zakładu Djakonisek do Poznania, gdzie Huterbring po 24 godzinach zmarł.
Wypadek ten niech będzie przestrogą dla innych ażeby niepotrzebnie nie urządzali na szosie wyścigów”.
We wrześniu tego samego roku można było przeczytać w prasie o nękających mieszkańców złodziejach:
„Wioska Trzemżal jak i cała okolica jest od dłuższego czasu terenem działalności szajki złodziejskiej, której mimo starań policji nie udało się do tej pory unieszkodliwić. Ostatnio zakradli się w nocy złodzieje do mieszkania kolonisty Gustawa Gimpla w Trzemżalu i zabrali parę trzewików, powłoki z pościeli, nieco bielizny i obrus ze stołu. W dalszej kradzieży przeszkodził im p. Leon Semrau wracający około godziny 23 ze wsi do domu.
Usłyszał podejrzane szmery i przekonany, że to złodzieje owocowi, poświecił do ogrodu latarką kieszonkową. Widząc to opryszkowie dali „drapaka” a za nimi puścił się w pogoń p. S. jednak obeznani z terenem złodzieje zdołali zbiec. W pospiechu nie zdążyli wynieść roweru i zostawili go na oknie”.
Dziękuję za informację,proszę o więcej.Pozdrawiam
Pięknie dziękuję za chwile wzruszeń w trakcie czytania tego tekstu.
Podchmieleni, odstawić nieszczęśliwego, konie zaczęły ponosić, złodzieje owocowi, powózka, zajmujący referat , członków ćwiczących…
– ech, tylko można puścić sentymentalną łezkę za tym co minęło.
Pozdrawiam sympatyczny Trzemżal,
a w naszym dawnym języku
-pozdrowiom Szczymżol!!!!!!!!!!!!
Czy jest Pani pewna że tak mówiono na Trzemżal? Czemżol, Czymżol to słyszałem ale że Szczymżol?
Pośrednio między Szczymżol a Czymżol. Ja to „słyszę”.
Tej gwarowej wymowy nie umiem zapisać tak, jak słyszę. Ale „czyste „Czymżol” to też nie było, jak też „czyste” Szczymżol też nie było.
A Czemżal to teraz się mówi zamiast poprawnie Tszemżal.
Poprawnie to jest TRZEMŻAL.
Za duzo tych obcych nazwisk w tamtych czasach bylo. Teraz jest zacznie lepiej.
bardzo proszę o podanie z jakich żródeł korzystano o powyższych wiadomościach dziękuje