Trzemeszeńskie dokumenty sprzed niemal 200 lat odkryła w archiwum Uniwersytetu w Southampton Agnieszka Kostuch. O tym jak wyglądało nadanie obywatelstwa Trzemeszna w I połowie XIX w., co oznaczało pojęcie „naturalizacja” oraz jak funkcjonowała społeczność żydowska w naszym mieście, możemy przeczytać w jej artykule zamieszczonym poniżej:
Na początku XIX w. kilkudziesięcioosobowa grupa niemieckich Żydów utworzyła w Trzemesznie gminę żydowską, nazywaną w jidysz kehile, a po hebrajsku kehila. Spolszczoną wersją tych słów jest kahał. Do 1833 r. na jej czele stała starszyzna. Dekret z 1 czerwca 1833 r. wydany przez pruski rząd wprowadził obowiązek powoływania tzw. rady dyrektorów, „która miała przejąć pełnię władzy i odpowiedzialności.
Następny dekret z 14 stycznia 1834 r. określał każdą gminę żydowską w prowincji jako korporację, jednostkę dzięki której Żydzi byli uznawani za obywateli miasta” [1]. Takie też określenie pada w dwóch dokumentach rabina Heimanna Wolffsohna na oznaczenie gminy żydowskiej w Wieleniu (niem. Filehne), skąd pochodził, (fot. 1) i w Trzemesznie, która go zatrudniała w latach 1837-1841 i (fot. 2).
Procedura naturalizacyjna
Pierwszy z dokumentów to tzw. patent naturalizacyjny. Wspomniany na wstępie dekret wprowadzał podział Żydów w Wielkim Księstwie Poznańskim na naturalizowanych, tolerowanych i kwalifikujących się do wydalenia. „Naturalizacja” Żydów miała oznaczać równouprawnienie ich z ludnością chrześcijańską, chociaż „nadal nakładano na nich wiele ograniczeń. (…) nie mogli piastować żadnych urzędów państwowych oraz funkcji kierowniczych w magistracie, nie mogli też być wybierani do sejmików powiatowych, zebrań gminnych i sejmów prowincjonalnych. Do tego dochodziły jeszcze dwa zalecenia, mówiące o tym, iż zamiast służby wojskowej Żydzi muszą płacić podatek rekrutowy i że bez zgody ministra spraw wewnętrznych nie mogą przeprowadzić się do starych prowincji. (…) W obrębie prowincji naturalizowani Żydzi mogli osiedlać się, gdzie chcieli, wykonywać każdy zawód, nabywać nieruchomości bez dodatkowych warunków i ubiegać się o prawa miejskie, dzięki czemu mogli być wybierani, wprawdzie nie na burmistrzów, ale na radnych” [2].
Żeby uzyskać ów patent trzeba było spełnić następujące wymogi: 1) cieszyć się nieposzlakowaną opinią, 2) znać język niemiecki i zobowiązać się do posługiwania się nim we wszystkich sprawach publicznych, 3) przyjąć stałe nazwisko, 4) posiadać stałe miejsce zamieszkania w Wielkim Księstwie Poznańskim od 1 czerwca 1815 r. lub – w wypadku późniejszego osiedlenia się – uzyskać zezwolenie władz państwowych, 5) posiadać wystarczające źródło utrzymania płynące z działalności naukowej lub artystycznej, lub z posiadania ziemi uprawianej osobiście i zapewniającej utrzymanie rodzinie, lub w mieście – z wykonywania rzemiosła lub posiadania niezadłużonej nieruchomości o wartości co najmniej 2000 talarów albo kapitału 5000 talarów. Ostatni warunek mógł być zastąpiony „szczególnymi zasługami dla państwa dzięki patriotycznym czynom” [3].
Dwaj żydowscy autorzy z początku XX w. – Herzberg i Heppner – w swojej książce Aus Vergangenheit und Gegenwart der Juden und der jued. Gemeinden in den Posener Landen; nach gedruckten und ungedruckten Quellen podają informacje o 16 naturalizowanych Żydach zamieszkałych w Trzemesznie w latach 1834-1835 [4]. Trzeba zaznaczyć, że stanowili oni wąską grupę w ówczesnej społeczności żydowskiej, która w 1831 r. liczyła 130 osób [5]. Dlaczego aż tak wąską? Powodem nie był brak zainteresowania Żydów uzyskaniem owego patentu, ale polityka urzędników go przyznających. Sophie Kemlein w książce Żydzi w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1848 zarysowuje przeciwności, na jakie natrafiali ubiegający się o patent naturalizacyjny. W praktyce władze prowincjonalne wprowadzały dodatkowe kryteria, które stosowały subiektywnie i nierówno wobec wszystkich. Historyczka na końcu dochodzi do wniosku, że „Żydzi nadal byli zdani na łaskę i niełaskę urzędników w tej, tak istotnej dla ich egzystencji sprawie” [6]. W konsekwencji tylko co piąty wniosek złożony w prowincji poznańskiej o naturalizację był rozpatrywany pozytywnie [7].
Rabin Heimann Wolffsohn – obywatel Trzemeszna
26-letni Heimann Hermann Wolffsohn, syn Adele i Wolfa Wolffsohnów z Wielenia, należał do tych „szczęściarzy”, którzy patent naturalizacyjny otrzymali w 1836 r. Tylko z nim mógł ubiegać się o obywatelstwo miasta Trzemeszna, gdzie, jak wspomniałam, został zatrudniony przez żydowską korporację w 1837 r.
Wolffsohn pełnił funkcje: wicerabina, szojcheta (rytualnego rzezaka), mohela (obrzezującego chłopców) i kantora. Jak dowiadujemy się z dokumentów archiwum w Southampton, Zarząd gminy żydowskiej w Trzemesznie powierzył mu również funkcję skarbnika. Obywatelstwo miasta Trzemeszna przyznano mu 29 maja 1839 r. (fot. 3).
Treść otrzymanego listu obywatelskiego brzmiała następująco (pisownia zachowana zgodnie z oryginałem dokumentu):
LIST NA OBYWATELSTWO
Magistrat Miasta Trzemeszna w Wielkim Księstwie Poznańskim a Królestwie Pruskim zaświadcza niniejszem iż Rabin Pan Heimann Wolffsohn po dopełnieniu wszystkiego, co do tego należy, stósownie do prośby swéy na Obywatela Miasta tuteyszego Klassy przyięty został, i przez wykonanie w obecności naszey przysięgi podług roty następuiący:
Ja Heimann Wolffsohn przysięgam i slubię Panu Bogu Wszechmogącemu, iż zostawszy przez Magistrat Miasta tuteyszego przyięty na Obywatela Najiasnieyszemu Królowi Pruskiemu, Panu moiemu Naymiłościwszemu, wiernym i podległym, niemniéy tuteyszéy Zwierzchności miéyscowéy posłusznym, o dobro Miasta i iego Obywatelstwa jak naysilniéy starać się i wszelkie na mnie iako na tuteyszego Obywatela włożone lub późniéy ieszcze włożyć się mogące obowiązki, sumiennie wypełniać, z goła w każdych stosunkach tak się zachowywać będę iak wiernemu przynależy obywatelowi. Tak mi Panie Boże dopomoż przez Jezusa Chrystusa Syna Swoiego, którą wszelkie obowiązki obywatela miasta szczerze pełnić slubował, wszystkich praw i dobrodzieystw stał się ucziestnikiem iakie tylko obywatelowi miasta tuteyszego służą. Udzielaiąc to zaswiadczenie Panu Hejmanowi Wolffsohn przyrzeka zaraz iż Go przy dostąpionem prawie obywatelskim dopokąd tegoż godnym będzie, wszędzie protegować będzie. W dowód przy wyciśnieniu pieczęci miasta.
w Trzemesznie dnia 29. mca Maja 1839.
Magistrat.List na Obywatelstwo
dla Rabina Pana Hejmana Wolffsohn
Świadectwo gminy żydowskiej
Po zakończeniu kontraktu zarząd gminy wystawił Wolffsohnowi bardzo pozytywną opinię, a jej treść brzmiała następująco:
Naturalizowany wicerabin i rzezak,
Pan Heiman Wolffsohn, swoim niezwykłym
i szlachetnym postępowaniem
w ciągu czterech lat swego piastowania
tutejszego stanowiska wicerabina, rzezaka i
kantora, jak też poprzez dbałe zachowanie,
jakie wymaga godność tego stanowiska,
zdobył nasz prawdziwy szacunek ,i gotowi jesteśmy
udzielić mu to prawdziwie zasłużone świadectwo,
gdzie znajdujemy zarazem ku temu powód
do oddania mu naszej najbardziej uprzejmej podzięki
za należyte zarządzanie kasą korporacji.Trzemeszno, dnia, 3-go maja 1841
Reprezentanci i urzędnicy administracyjni
izraelskiej korporacjiLeib Lipman Citron
Marcus Wreszinski
M. Langer
Moses Sußkind[8]
Zwierzchnicy korporacji
Na załączonym zdjęciu kontraktu (fot. 2) widnieją podpisy członków zarządu gminy żydowskiej w Trzemesznie. Zostali oni wybrani zgodnie z instrukcją władz pruskich dołączoną do przywołanego na wstępie dekretu z 1833 r. Jak wyjaśnia Kemlein: „Uprawnieni do głosowania członkowie korporacji wybierali reprezentantów, ci z kolei wybierali urzędników administracyjnych oraz doradców.
Czynne i bierne prawo wyborcze posiadali wszyscy pełnoletni nieskazitelni mężczyźni, posiadający nieruchomość lub wykonujący samodzielny zawód, lub też utrzymujący się samodzielnie w inny sposób” [9]. „Zgromadzenie reprezentantów sprawowało kontrolę nad finansami korporacji oraz decydowało o sposobie wykorzystania środków finansowych. Przy czym korporacje nie miały prawa zaciągać kredytów bez zgody władz ani też dokonywać zakupu lub sprzedaży gruntów oraz ustanawiać nowych podatków.
Każdy proces, każda umowa zatrudnienia, wszelkie ustalenia płac i każdy nowy budżet musiały odtąd otrzymać «błogosławieństwo» władz. Urzędnik administracyjny był organem wykonawczym zgromadzenia reprezentantów, chociaż mu nie podlegał i reprezentował korporację na zewnątrz” [10]. Sprawy dotyczące kultu religijnego podlegały rabinowi. Był on wybierany większością głosów przez członków korporacji. Nadzorował nauczanie religii dzieci żydowskich w szkołach elementarnych i koncesjonował prywatnych nauczycieli.
Jak zaświadczają dokumenty z Southampton, jednym ze stojących na czele trzemeszeńskiej gminy żydowskiej w latach urzędowania rabina Wolffsohna, czyli 1837-1841, był Leib Lipmann Citron. I tu warto wspomnieć, że wśród ocalonych macew znajduje się fragment macewy z inskrypcją z takim samym imieniem i nazwiskiem. Podany przedział życia zmarłego, tj. 1794-1873, również sugerowałby, że jest to kamień pochodzący z grobu jednego z pierwszych zwierzchników tej gminy (fot. 4).
Przywołani wcześniej autorzy Herzberg i Heppner podają w swoje książce nazwiska również późniejszych zwierzchników gminy [11]. Warto wspomnieć, że w 1905 r. jeden z nich – Warschauer – był jednocześnie przewodniczącym Rady Miejskiej. Istniał również zarząd kobiet. Jako ciekawostkę wspomnę, że w 1892 r. należała do niego Wittusch Horwitz, żona nauczyciela Meyera Horwitza [12], będąca pierwowzorem jednej z bohaterek powieści Jolanty Pietz Cień zegara słonecznego [13].
Pruski nadzór
Po wprowadzeniu dekretu z 1 czerwca 1833 r. w Wielkim Księstwie Poznańskim „władze wyznaczyły okręgi korporacji, a mianowicie dla 75 korporacji w rejencji poznańskiej i 49 w rejencji bydgoskiej. Przy podziale opierano się na starych gminach synagogalnych, ale w odróżnieniu od poprzedniego podziału przynależność do określonej korporacji nie była sprawą własnego wyboru czy decyzji gminy, lecz zależała od miejsca zamieszkania. (…) Odtąd nie miało już być Żydów, którzy nie należeliby do określonej korporacji, a tym samym do określonego okręgu policyjnego. Ta procedura zagwarantowała ewidencję i nadzór nad każdym Żydem za pośrednictwem korporacji. Urzędujący nadal prezesi synagog zostali zobowiązani pod groźbą kar dyscyplinarnych do sprzędzenia kompletnych list wszystkich członków korporacji wraz z członkami rodzin oraz zatrudnionymi osobami” [14]. Ale, jak pisze dalej Kemlein, taki stan rzeczy Żydzi (większość z nich?) potraktowali „nie jako utratę wcześniejszej autonomii wspólnot wyznaniowych, lecz raczej jako możliwość odwoływania się w sprawach spornych do władz pruskich jako neutralnej instytucji” [15].
Walka o autonomię
Trzemeszeńska gmina żydowska znalazła się w rejencji bydgoskiej. Nie została rozwiązana nawet wtedy, gdy jej liczebność drastycznie spadła z kilkuset członków do kilkudziesięciu w latach 20. XX w. O determinacji, z jaką walczono o zachowanie autonomii gminy, wspomina Urszula Cynalewska w Dziejach Trzemeszna: „Z powodu małej liczby członków nie można było wyłonić korporacji składającej się z dziewięciu reprezentantów. W tej sytuacji Magistrat sugerował staroście likwidację gminy, na co jednak ludność żydowska nie wyrażała zgody. Również niemożliwe było jej przyłączenie do Mogilna, ponieważ i tej gminie groziło – z tego samego powodu – zaprzestanie działalności. Ostatecznie w 1922 r. wojewoda podjął decyzję o utrzymaniu w Trzemesznie gminy żydowskiej i zalecił wybranie spośród uprawnionych do głosowania Żydów (15-19 osób) trzyosobowego zarządu” [16].
Obciążenia finansowe i inne obowiązki członków gminy
Dorośli członkowie społeczności żydowskiej byli zobligowani do płacenia podatków, zarówno odprowadzanych do kasy miejskiej, jak i własnej gminy. Jak podaje Anna Bitner-Nowak, w 1903 r. wśród 143 mieszkańców Trzemeszna płacących podatek z tytułu prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej związanej z wytwórczością, na 4 miejscu pod względem wysokości podatku znalazł się Moses Marcus, żydowski krawiec [17]. Ponadto Żydzi łożyli na utrzymanie obiektów swojej gminy: synagogi (w tym pensję dla rabina), szkoły (m.in. na zatrudnienie nauczycieli), cmentarza. Materialnie wspierali również najuboższych, sieroty i chorych, od 1879 r. również za pośrednictwem Izraelskiego Towarzystwa Kobiet [18].
Jak wyjaśnia Sławomir Pastuszka: „Cedaka (…) jako ogólne określenie okazywania czynów miłosierdzia stanowi od czasów talmudycznych jedną z głównych zasad judaizmu” [19]. Do tych chwalebnych czynów należały też usługi świadczone na rzecz umierających członków społeczności: „odmawianie modlitw, wsparcie duchowe i czuwanie przy nim do zgonu. Po śmierci danej osoby do zadań należy zadbanie o zorganizowanie zgodnego z nakazami religii żydowskiej pochówku, na które składają się przede wszystkim: oczyszczenie zwłok, prawidłowe przygotowanie trumny, uszycie ubrania, czuwanie przy nieboszczyku, wykopanie grobu, odprowadzenie na cmentarz i pogrzebanie ciała” [20]. W wielu gminach posługą umierającym zajmowała się Chewra Kadisza (pol. „Bractwo Święte”).
Dotychczas nie natknęłam się na informację, żeby takie stowarzyszenie zawiązało się w Trzemesznie. Anna Bitner-Nowak wspomina w Dziejach Trzemeszna, że kobiety żydowskie zrzeszone w Izraelskim Towarzystwie Kobiet w Trzemesznie brały udział w pogrzebach. Być może to właśnie one pełniły wspomnianą posługę wobec umierających i zmarłych.
Gmina zreformowana
Kopia Księgi Pamięci pt. Hazkarat Neszamot [21] zawierającej modlitwę za żydowskich męczenników i zmarłych rabinów, w której został wymieniony rabin Akiba Eger [22], świadczy o tym, że trzemeszeńscy Żydzi byli zwolennikami ruchu reformowanego, kształtującego się pod wpływem haskali [23]. Mówiąc kolokwialnie – szli z duchem czasu. Zmieniali swoje podejście do religii, coraz częściej stawiali na kształcenie świeckie.
Poznając ich historię od początku najbardziej mnie zadziwiała ich przedsiębiorczość (jej omówieniem zajmę się w osobnym artykule) i odwaga rozpoczynania życia w nowym miejscu. Ich emigracja do dużych miast w Niemczech była zdeterminowana polepszeniem swojego bytu (rozwijaniem interesów) i bytu swoich dzieci, gdzie mogły zdobywać wyższe wykształcenie. Niestety, historia pokazała, że ani tam, ani w wolnej Polsce, nie mieli pozostać bezpiecznymi.
Reasumując
Mam nadzieję, że powyższy zarys procesu budowania się gminy żydowskiej w Trzemesznie przybliżył Państwu to, z czym musieli zmierzyć się żydowscy osadnicy w tym mieście. Nie przybyli tu jako „zdobywcy”. Byli traktowani przez władze pruskie jako ludzie drugiej i trzeciej kategorii z ograniczonymi prawami. Najubożsi z nich byli wydalani poza granice Królestwa Pruskiego. Podporządkowywali się prawu pruskiemu, bo nie mieli lepszej alternatywy.
Niestety, większość polskich przywódców powstań, przedstawicieli szlachty nie umiała i często świadomie nie chciała uczynić z nich sojuszników swojej sprawy o niepodległość kraju. Ale ta kwestia łącząca się z problemem tożsamości (narodowościowej i wyznaniowej) Żydów niemieckich wymagałaby obszerniejszego omówienia w oddzielnym artykule. Tymczasem osoby zainteresowane tym tematem odsyłam do istniejących już publikacji historycznych [24].
* * *
Składam serdeczne podziękowania pracownikom Archiwum Uniwersytetu w Southampton (Hartley Library, University of Southampton), którzy udostępnili dla powyższej publikacji skany dokumentów o sygnaturze MS 164 AJ 196 1/6: Naturalisation certificate for Wolfsohn, Bromberg, 18 Aug 1836 (fot. 1); Trzemeszno Jewish community concludes contract with Wolfsohn, 2 Feb 1837 (fot. 2); Conferment of citizenship on Wolfsohn by the town of Trzemeszno, 29 May 1839 (fot. 3).
Każdorazowe wykorzystanie tych skanów w kolejnych publikacjach wymaga zgody ww. Archiwum.
Dziękuję również panu Krzysztofowi Tomali za nieocenioną pomoc w tłumaczeniu dokumentów i panu Krzysztofowi Bielawskiemu za życzliwe uwagi dotyczące powyższego artykułu.
* * *
Przypisy:
[1] Cullman P.S., Historia Żydów w Pile, Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych EFFATA, Piła 2017, s.76.
[2] Kemlein S., Żydzi w Wielkim Księstwie Poznańskim 1815-1848, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2001, s. 119-120.
[3] Ibidem, s. 165-166.
[4] Heppner A., Herzberg I., Aus Vergangenheit und Gegenwart der Juden und der jued. Gemeinden in den Posener Landen; nach gedruckten und ungedruckten Quellen, Koźmin – Bydgoszcz 1909, s. 991.
[5] Dzieje Trzemeszna, red. Łuczak Cz., Wydawnictw WBP, Poznań 2002, s. 114.
[6] Kemlein, op. cit., s. 178.
[7] Ibidem, s. 167.
[8] Testimonial from the Trzemeszno Jewish community, 3 May 1841, Hartley Library, University of Southampton, sygn. MS 164 AJ 196 1/6; tłum. Krzysztof Tomala.
[9] Ibidem, s. 126.
[10] Ibidem, s. 130.
[11] Heppner A., Herzberg I., op. cit., s. 991.
[12] W publikacjach spotkałam się z 3 zapisami nazwiska odnoszącego się do tego samego małżeństwa: Hurwitz, Horwitz, Harwitz. W dokumentach gminy żydowskiej zgromadzonych w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy Oddział Inowrocław widnieją podpisy tego małżeństwa jako Meyera Hurwitza i Wittusch Horwitz. Natomiast na nagrobku Meyera znajduje się inskrypcja „Horwitz”. Również w adnotacji dot. ślubu i aktu zgonu Wittusch znajduje się wersja „Horwitz”.
[13] W książce występuje jako Ruta Harwitz.
[14] Kemlein s., op. cit., s. 125-126.
[15] Ibidem, s. 135-136.
[16] Dzieje…, op. cit., s. 178-179.
[17] Ibidem, s. 125.
[18] Ibidem, s. 158.
[19] Pastuszka S., Izraelickie Towarzystwo Opieki nad Chorymi i Pogrzebowe w Pszczynie. Wybór źródeł, Pszczyńskie Centrum Kultury, Pszczyna 2017, s. 10.
[20] Ibidem, s. 11.
[21] Hazkarat Neszamot , zwany Memorbuch (Księgą Pamięci), to wspomnienie zmarłych. Dokument znajduje się w Archiwum w Jerozolimie. Kopia oryginału, który spłonął w synagodze w 1885 r., została sporządzona przez Samuela Rothmanna.
[22] https://pl.wikipedia.org/wiki/Akiwa_Eger
[23] https://pl.wikipedia.org/wiki/Haskala
[24] Polecam dwie publikacje książkowe: cytowaną w artykule książkę Sophi Kemlein i pracę zbiorową pod red. Jerzego Topolskiego i Krzysztofa Modelskiego Żydzi w Wielkopolsce na przestrzeni dziejów (Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1999).
Panie Szudrich gdzie sa pinieniadze na odbudowe cmentarza to wstyd aby zydzi nie dali ani grosza na swoich przodkow
Dziś 1 sierpnia. 77 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!
W Polsce mamy ponad 1000 cmentarzy żydowskich, które były niszczone podczas wojny oraz po jej zakończeniu. Macewy (kamienie nagrobne) przeznaczano na budowę ulic, chodników, umacnianie dna jezior, czego przykładem jest m.in. jezioro Rusałka w Poznaniu. Nasza społeczność, choć nieliczna, podejmuje działania na rzecz upamiętniania cmentarzy żydowskich, które w naszej religii są miejscami świętymi. Jest to ogromna praca, w którą oprócz społeczności żydowskiej, włączają się także lokalni mieszkańcy danych miast, burmistrzowie, prezydenci, różne organizacje i szkoły. Swoją życzliwością i zaangażowaniem wspierają nas w tych działaniach. Na miarę naszych możliwości i środków, staramy się upamiętniać jak najwięcej cmentarzy żydowskich, jednak jest to proces długotrwały, który także wymaga licznych uzgodnień, między innymi z Komisją Rabiniczną i lokalnymi władzami.