W czerwcu Trzemeszno odwiedził pan Marvin Pogodziński, prawnuk urodzonego w Trzemesznie w 1826 roku Walentego Pogodzińskiego. Pan M. Pogodziński wraz z żoną pierwszy raz przyjechał do kraju swoich przodków, a jego marzeniem było odwiedzenie Trzemeszna.
Nie byłoby może w tym fakcie nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Marvin Pogodziński pochodzi z Grand Rapids w stanie Michigan. Warto zatem przypomnieć bliskie więzi jakie łączą Trzemeszno i Grand Rapids.
Na początek jednak kilka słów wyjaśnienia, w jaki sposób temat ten ożył w ostatnich latach. Zaczęło się od rozmowy dwóch nauczycieli trzemeszeńskiego gimnazjum – Jerzego Jeżewskiego i Macieja Adamskiego. Pierwszy z nich wspominał, że w czasach studenckich pod koniec lat sześćdziesiątych przeglądał tygodnik ”Perspektywy”, w którym natrafił na wzmiankę o osadnikach trzemeszeńskich, którzy w XIX wieku osiedlili się w jednym z amerykańskich miast.
Dla M. Adamskiego był to impuls, aby ustalić jakie to miasto oraz dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat. Udało się ustalić nie tylko, że chodzi o Grand Rapids, ale także nawiązać kontakt z Dianą Barrett, prezydent Komisji Historycznej w tym mieście. Dzięki tym osobom wiemy dziś dużo więcej o miejscowości, dokąd kiedyś za chlebem udawali się trzemesznianie.
Grand Rapids liczy obecnie około 200 tysięcy mieszkańców. Wśród nich sporą grupą są ci, których pradziadowie wywodzili się z Trzemeszna. Jednym z pierwszych był wspomniany wyżej Walenty Pogodziński, który do Grand Rapids przybył pomiędzy 1863 a 1868 rokiem. Wśród pierwszych „trzemeszeńskich” osadników znalazły się rodziny Lipczyńskich, Prusów, Pogodzińskich, Popowskich, Główczyńskich, Stillerów i Wichnowskich.
W następnych latach wraz z nasilającą się polityką germanizacji oraz pogarszająca się sytuacją ekonomiczną z Trzemeszna wyjeżdżali kolejni mieszkańcy.
Wśród osób najbardziej zasłużonych dla amerykańskiej Polonii wymienić należy małżeństwo Jana i Walerię Lipczyńskich (de domo Główczyńska) i ks. Kazimierza Skorego.
Po przybyciu do Grand Rapids Lipczyńscy osiedlili się we wschodniej części, w rejonie nazywanym przez Polaków „Cegielnia”. Jan jako garncarz znalazł tam pracę, a w 1875 roku nabył niewielki zakład Samuel Davis Pottery Works. Zaraz po osiedleniu w Grand Rapids Waleria Lipczyńska została korespondentem polskich gazet w USA takich jak Wiarus, Kuryer Polski, Zgoda, Dziennik Chicagowski. Powołała Towarzystwo Polek Narodowych, pomagała w tworzeniu Sokoła, zakładała stowarzyszenie Żniwiarki. Lipczyńscy przyczynili się również do powołania w Grand Rapids parafii pw. św. Wojciecha.
Oddzielny rozdział stanowi praca Walerii na rzecz Polish National Alliance (Związek Narodowy Polski), największej wówczas polonijnej organizacji w USA. Była pierwszą w historii kobietą, która weszła do zarządu tej organizacji- została jej wiceprezydentem. Dzięki temu miała możliwość prywatnych spotkań z prezydentami Teodorem Rooseveltem oraz Williamem Hovardem Taftem i lobbowania na rzecz Polonii amerykańskiej, jak i odzyskania niepodległości.
Przypadł jej też w udziale wyjątkowy zaszczyt – gdy Ignacy Jan Paderewski wyruszał drogą morską do Europy i Polski- wręczyła mistrzowi w imieniu Polonii amerykańskiej biało-czerwoną flagę.
Działalność Walerii Lipczyńskiej na rzecz społeczności polskiej w Stanach Zjednoczonych dostrzeżono w ojczyźnie. W 1927 roku została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Waleria Lipczyńska zmarła 16 lutego 1930 roku. Jej pogrzeb stał się manifestacją wdzięcznego nie tylko polskiego społeczeństwa, ale całej społeczności Grand Rapids. Podczas uroczystości przyjaciel zmarłej, Józef Kachnowski, wystąpił z urną ziemi z ukochanego Trzemeszna i rozsypał ją na trumnę.
Inny z liderów amerykańskiej Polonii to ks. Kazimierz Skory, który urodził się w Trzemesznie 4 marca 1864 roku. Gdy Kazimierz miał 11 lat rodzina wyemigrowała do USA i osiedliła się w Grand Rapids.
W 1881 roku Kazimierz Skory rozpoczął studia w seminarium w Rzymie. W 1882 roku zaczął studia na Uniwersytecie Gregoriańskim, a w 1888 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Powrócił wówczas do Ameryki – mszę prymicyjną odprawił w kościele św. Wojciecha w Grand Rapids, zapewne nie zdawał sobie wówczas sprawy, że w przyszłości będzie proboszczem tej parafii. Po prymicjach został wikarym w parafii św. Stanisława w Chicago.
W 1904 roku ks. Skory został skierowany do Grand Rapids do parafii św. Wojciecha (St. Adalbert), parafii założonej przez rodaków z Trzemeszna. Istniała wówczas potrzeba wzniesienia nowego większego kościoła. Postanowiono, głównie pod wpływem ks. Skorego, że nowy kościół będzie przypominać trzemeszeńską świątynię. Stąd też przy wejściu do kościoła znajdują się dwie potężne wieże, a całość świątyni wieńczy kopuła.
Pod kopułą znajduje się witraż przedstawiający Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Ołtarz główny nawiązuje także do przedwojennej konfesji św. Wojciecha, która znajdowała się w naszej bazylice. Prace budowlane zakończono w 1913 roku, a w 1980 roku kościół św. Wojciecha otrzymał nadany przez papieża św. Jana Pawła II tytuł bazyliki mniejszej.
Ks. Skory zmarł w 1935 roku, jego śmierć odnotowała nie tylko prasa z Grand Rapids, ale także gazety ogólnopolskie. Opisaną w niniejszym artykule historię można znaleźć na stronie internetowej Komisji Historycznej w Grand Rapids |TUTAJ|.
Opublikowany został tam tzw. photo esay pod tytułem „A Tale of Two Cities: Trzemeszno, Poland & Grand Rapids” (Opowieść dwóch miast: Trzemeszno w Polsce i Grand Rapids).
Dziękujemy p. Maciejowi Adamskiemu za przekazane materiały – red.
Uwielbiam artykuły ukazujące mniej znaną historię Trzemeszna i okolic! Brawo! 🙂
Świetny artykuł, wspaniali ludzie, fascynująca historia, polska elita – to pokazuje jaką jakością i wartością dodaną jest polska emigracja …
Szacunek dla osób, które odczarowały z zapomnienia nam ten fragment historii …
Tak sobie myślę, że gdyby tamci rzeczywiście wspaniali ludzie jakimś cudem wrócili na ten świat, wówczas „Bolek”, „Lolek” no i „Dyziu” skakaliby przez okna…
Piękna współpraca ludzi z Trzemeszna dla ludzi z Trzemeszna. Dziękujemy panu Adamskiemu za materiały, panu Jeżewskiemu za wyszperanie z pamięci ważnej informacji i redakcji za artykuł.
To cudowna odskocznia od codziennych przeróżnych informacji.
Ci ludzie byli uchodźcami. Można dyskutować czy wyjeżdżali z powodu prześladowań ( zabory, germanizacja) czy też z powodów materialnych ( bieda). Wyrugowali miejscowe wierzenia i kulturę spychając je do rezerwatów a zastąpili ją przywiezioną przez siebie religią.
P.S. Wszelkie podobieństwa są przypadkowe
Bardzo ciekawy artykuł.Zmobilizował mnie do poczytania o tym amerykańskim mieście.
Może warto rozważyć, aby miasto Grand Rapids stało się miastem partnerskim Trzemeszna. Oba te miasta łączy piękna historia i wspaniali ludzie.
Trzemeszno ma już kilka miast partnerskich i… Jak to pod rządami Dyzia – wielka lipa, niewypał i cisza. Nie narażajmy naszego miasteczka na kolejną kompromitację, tym razem za oceanem.
Swoją drogą, pomyślmy, ilu i kto wepchnąłby się w delegację ochoczo ruszającą za wielką wodę i za nasze pieniądze… Już to widzę, lista długa, sami ojcowie sukcesu!😄
Piękny i dobry pomysł Rebelianta.
Przeczytałem vigilance, ma rację, wycofuję poparcie dla Rebelianta. Nie jestem krową i słucham i czytam mądrych ludzi. Przekonał mnie głos vigilance. Rebeliancie wybacz, pozdrawiam Cię i tak z sympatią za Twoje inne mądre wypowiedzi.