Porody poza oddziałami szpitalnymi, szczególnie w miastach, zdarzają się obecnie niezwykle rzadko. Piotr Kordek – ratownik medyczny z gnieźnieńskiego pogotowia – w swojej 11-letniej karierze zawodowej pamięta tylko jeden taki przypadek.
Gdy dzisiejszego poranka sięgnął po tablet, aby przyjąć wyjazd do kolejnego zdarzenia, wiedział że historia się powtórzy. „Kod 1. Poród, ul. Mickiewicza, Gniezno” – wyświetlał ekran urządzenia.
Na miejsce niezwłocznie wyjechał Zespół Ratownictwa Medycznego (w składzie doktor Irina, ratownik Bartek i ratownik Piotr), który – z uwagi na niewielką odległość – po chwili był już pod wskazanym adresem.
„Kiedy weszliśmy na piętro, kobieta była już w trzeciej fazie porodu. Leżała w wannie, w ciepłej wodzie, trzymając dziecko na rękach. Naszym najważniejszym zdaniem było zaklemowanie pępowiny, zabezpieczenie funkcji życiowych, wysuszenie oraz ogrzanie noworodka. W tym momencie mieliśmy już dwóch pacjentów” – relacjonuje P. Kordek.
Drugi z ratowników obecnych na akcji – Bartosz Nowakowski – podkreśla, iż sam poród jest „fizjologią” i jeśli nie ma żadnych anomalii, dziecko urodzi się same. Kluczową kwestią jest zabezpieczenie noworodka przed utratą ciepła.
„Na szpitalnym oddziale są promienniki ciepła i inna specjalistyczna aparatura grzewcza, której często nie ma w domu” – komentuje B. Nowakowski.
Silne lub przedłużające się wychłodzenie noworodka decyduje o jego zdrowiu i życiu. Może zwolnić czynność akcji serca, spowodować zaburzenia oddychania, a tym samym wywołać nagłe zatrzymanie krążenia.
Ratownicy podkreślają zgodnie, że kobieta miała szczęście, mieszkając tak blisko miejsca stacjonowania karetek. Jak zauważają, podobna sytuacja może się zdarzyć we wsi oddalonej o 30 km i więcej, gdzie pomoc nie przyjdzie tak szybko.
Szczęśliwi rodzice dziecka – Pani Paulina oraz Pan Marcin – serdecznie dziękują za profesjonalną pomoc załogi pogotowia. W rozmowie z nami informują, że ich dziecko – Igor – urodziło się zdrowe. „Dostał 10 punktów. Mama czuje się bardzo dobrze. Czekam, aż wspólnie wrócą do domu” – mówi Pan Marcin.
Igor po porodzie ważył 3,8 kg. Rodzicom, jak również załodze karetki, serdecznie gratulujemy!
Panowie brawo Wy!!! Gratulacje dla rodziców i zdrówka dla maluszka.