Od tego zdarzenia kryminalnego minęło już ponad 80 lat i z pewnością mało jest osób, które o nim słyszały. Wówczas jednak była to bardzo głośna sprawa – pisała o tym nie tylko prasa regionalna, ale też między innymi wydawana na Śląsku „Gazeta Robotnicza” oraz „Gazeta Gdańska”.
Rzecz działa się w wieczór sylwestrowy 1934 roku około godziny 21:00. Jak co dzień z trzemeszeńskiej poczty na dworzec kolejowy wyjechał dyliżans przewożący przesyłki, ale też i pieniądze. Po drodze doszło do zuchwałej kradzieży gotówki.
„Komora, w której znajdowały się pieniądze znajdowała się wewnątrz ambulansu. Sam wóz był zamknięty na ogromną, jednofuntową kłódkę. Wstępne śledztwo ustaliło wiele ciekawych szczegółów rzucających przykre światło na konwojentów. Tłumaczenie, że jeden z opryszków miał wskoczyć na wóz,zerwać kłódkę, dostać się do komory, zabrać pieniądze wręczając je towarzyszowi a następnie po zamknięciu drzwi wozu uciec nie zasługiwało na wiarę. Policja aresztowała zarówno woźnice jak i trzech konwojentów pod zarzutem okradzenia ambulansu pocztowego” – donosił 6 stycznia 1935 roku „Pałuczanin”.
„Wkrótce przybyły na miejsce zagadkowej afery władze policyjne i śledcze. Autami przybyli urzędnicy policji śledczej z psami. Wzmocnionemi posterunkami policyjnemi obstawiono wszystkie drogi i przejścia” ( „Nowy Kurier” 03.01.35)
Skradziono 14000 złotych, co było niebagatelną sumą na tamte czasy. Dla porównania – jak podaje portal wynagrodzenia.pl – zarobki robotnika kształtowały się w tym czasie w granicach 23 złotych tygodniowo, a dobrze zarabiających pracowników umysłowych około 250 złotych miesięcznie.
Sensacyjny zwrot w sprawie nastąpił w maju tego samego roku:
„W ub. poniedziałek przybyła policja umundurowana i tajna do realności p. Tomasza Cyranowicza celem przeprowadzenia rewizji. Trwała ona 2 dni i objęła zarówno dom mieszkalny jak i budynki gospodarcze i ogród. Na mocy znalezionych dowodów odstawiono pod silną eskortą do więzienia w Gnieźnie: Tomasza Cyranowicza, synów jego – Ignacego i Piotra oraz rob. Czesława Jankowskiego.” („Lech” 11.05.35)
„W pokoju sypialnym znaleziono zamurowaną w ścianie butelkę wypełnioną srebrnym bilonem o wartości 2 i 5 złotych a w drugim pokoju znaleziono dwie butelki z 2 i 10 złotówkami. Cały dom jest podziurawiony jak sito a niecodziennej tej rewizji przyglądało się 3000 osób. Aresztowani zostaną sprowadzeni z więzienia w Gnieźnie do Trzemeszna. Jeśli nie wskażą oni miejsca, gdzie ukryto resztę pieniędzy, dom zostanie całkowicie rozebrany. Wykrycie sprawców kradzieży jest niewątpliwie wielkim sukcesem policji trzemeszeńskiej a specjalnie komendanta p. Jaskółkowskiego, który nocami całemi ślęczy nad sprawą aby nie uronić najmniejszego szczegółu mogącego mieć wpływ na tok sprawy” ( „Pałuczanin” 14.05.35)
Część łupów złodzieje ukryli w Jeziorze Popielewskim, po czym przenieśli je do lasu w leśnictwie Stary Dwór gdzie je zakopali.
„Gdy w połowie lutego zaglądnęli do leśnej kryjówki przekonali się , że ktoś spośród nich wybrał część gotówki, co wywołało wśród złodziei niesnaski. Cyranowiczowie po otrzymaniu swej części łupu często wybierali się do Gniezna na hulanki, gdzie przedstawiali się za dziedziców ze Świętego”. („Pałuczanin” 30.05.35)
Proces przeciwko oskarżonym o kradzież toczył się przed Sądem Okręgowym w Gnieźnie w październiku tego samego roku i trwał 2 dni. Przewodniczył sędzia Brandowski,oskarżał prokurator Tarka, bronili zaś oskarżonych mecenasowie Danecki i Trafalski. Skazano 11 osób, najwyższy wymiar kary – 4 lata pozbawienia wolności otrzymał Piotr Cyranowicz. Dwaj pozostali sprawcy przestępstwa Ignacy Cyranowicz i Czesław Jankowski otrzymali wyroki po 3 lata więzienia.
Sześć osób skazano za paserstwo. Pracownicy poczty Florian Olszewski i Mieczysław Jasiński początkowo podejrzewani o współprace ze złodziejami zostali z tych podejrzeń oczyszczeni. Odpowiadali jednak za zaniedbanie obowiązków służbowych i za to sąd wymierzył im po 2 miesiące aresztu w zawieszeniu na 2 lata. Jak się okazało, Cyranowicze świadczyli usługi na rzecz poczty użyczając swoich koni do ciągnięcia ambulansu. Niemało zdrowia musiał stracić naczelnik poczty Kuleszka, którego jeden ze sprawców próbował obciążyć swoimi zeznaniami jako rzekomego pomocnika w przestępczym procederze.
„ Główni świadkowie dowodowi naczelnik U.P. Kuleszka i komendant Posterunku P.P. Jaskóbkowski w dokładnych i przekonywujących zeznaniach przygwoździli winę oskarżonych niezbicie i bezapelacyjnie. Na nic nie przydały się wypierania obwinionych ani „bohaterskie” wzięcie winy na siebie przez Piotra C. , który nie zawahał się przed podłem rzuceniem oskarżenia na naczelnika Kuleszkę o rzekomą zmowę.
Miało to być zemstą za to, że naczelnik od razu rzucił podejrzenie na rodzinę Cyranowiczów i w tym kierunku prowadził śledztwo na własna rękę, którego wyniki komunikował władzom przełożonym i policyjnym. A liczne noce spędzone w pogodzie i niepogodzie przez komendanta Jaskóbkowskiego na obserwacjach, zbieraniu wszelkich szczegółów by z tychże w późnonocnych rozważaniach z podwładnymi i konferencjach z przełożonymi zbudować gmach winy całej szajki i umożliwić tem samem wymiar sprawiedliwości – czyż to nie wielka zasługa stróża prawa?.
Piotr C. wespół z bratem Ignacem, Jankowskim i Budzyńskim zostanie dodatkowo oskarżony o liczne kradzieże świń i systematyczne okradanie niemieckiej spółki Reiffeisen. Tak więc bilans szajki zostanie jeszcze bardziej obciążony a obywatelstwo naszego miasta uwolni się od zawodowych rzezimieszków zaś szereg tajemniczych dotąd kradzieży zostanie wyświetlonych i należycie ukaranych. I o to właśnie chodzi! ( „ Pałuczanin” 06.10.35 ).
i to jest powołanie komendanta, policjanta, a nie obębnienie 8 czy 12 godzin i jazda do domu
tacy to trzemeszenscy dziedzice 🙂
dziedzicem można zostać jak widać a nie się urodzić 🙂
Ciekawe ile jeszcze jezioro popielewskie kryje łupów 😛
11 oskarżonych a proces trwał 2 dni ……. Kto miał do czynienia z dzisiejszymi sądami wie o czym myślę.
Rewelacyjna historia. Pojęcia nie miałam o ambulansie pocztowym a co tu dopiero o napadzie.
Szkoda, że nie ma już osób, które mogły pamiętać to sensacyjne wydarzenie. Dzisiejsi 90 latkowie byli wtedy dziećmi i raczej tego nie pamiętają, trudno więc o świadków tamtej akcji. A historia nadaje się na książkę lub film sensacyjny. Może kiedyś powstaną… ?
Pięknym językiem to pisano. Gdyby teraz w takiej formie ukazywały się artykuły, to mimo opisu przykrych zdarzeń, przyjemnie by się to czytało 🙂
Proponuję nowy serial.Materiał na pierwszy odcinek już jest. Napad jak w westernie. Fałszywe tropy. Dociekliwy detektyw.Szlachetny naczelnik oczerniony. Niespodziewane zwroty akcji. Spektakularne przeszukanie. A na końcu czarne charaktery ukarane.
Nic tylko kręcić.
Faktycznie materiał na film.
NIESAMOWITE!!!Przeczytałem jednym tchem.
:-),:-). Po prostu człowiek przenosi się w czasie…. perełka:-)
Wild Wild West 🙂 super 🙂 napad na dyliżans i nieustraszony stróż prawa – możemy zarobić miliony na corocznych rekonstrukcjach 🙂 (zgłaszam się do roli gapia przyglądającego się rozbiórce domu 😉
Bardziej poważnie mówiąc: ciekawe, co jeszcze redakcja w starych archiwach wyszpera. Nie mogę się doczekać 🙂