Kolejną nietypową akcję odnotowali strażacy z OSP w Trzemesznie. Dzisiaj, około godziny 13, zostali zadysponowano na ulicę Dworcową. Ze zgłoszenia wynikało, że z gniazda wypadł ptak.
Po dotarciu na miejsce okazało się, iż zwierzę – młoda pustułka – znajduje się na dachu przybudówki. Złapał ją jeden ze strażaków.
Gniazdo znajdowało się kilka metrów wyżej, na poddaszu kamienicy. Jak się okazało, siedziały w nim dwie inne pustułki.
Ptak – bez widocznych ran – został przekazany pod opiekę jednego z lokatorów.
Ludzie czy wy macie rozum – do pustułki wzywać zastęp straży? A co by było gdyby gdzieś się paliło? Oczywiście niejeden mądry odpowie, że przerwaliby operację „pustułka” i pojechali do ognia. Ale chodzi o jakąś elementarną logikę. Oczywiście, że strażacy też się cieszą iż coś się dzieje – lepiej jechać do pustułki niż siedzieć bezczynnie (a przy okazji wpadnie parę groszy). Do takich spraw (zwierząt) wzywa się weterynarza. I to wystarczył by taki który się jeszcze za weterynarza uczy a nie taki który już jest wykształconym i pracującym weterynarzem. Nawet poradziłby sobie z uwięzionym pod bramą borsukiem. A tu musi pędzić straż na sygnałach, żeby przekazać pustułkę pod opiekę jednego z mieszkańców. Od razu nie mógł się nią zaopiekować? Trzeba było jeszcze wezwać żeby z Warszawy przyjechali.
Źle Pan czy pani rozeznana jest bo straż na żadnym sygnale nie jechała to tego ptaszka a po drugie strażacy nie decydują o tym gdzie jadą tylko dyspozytor państwowej straży Pożarnej wyda dyspozycję i osp musi jechać i nie czekają żeby parę groszy zarobić. Każdy woli w domu siedzieć i spędzić czas w wolnym czasie z rodziną ale alarm na telefon oznacza że ktoś potrzebuje pomocy nie wiadomo czy to pożar wypadek czy coś innego strażak dowiaduje się po dotarciu na alarm do strażnicy gdzie jedzie.
Dzwoniąc na straż (czy pozostałe służby) podaje się informacje o jaką sytuację chodzi np. wypadek samochodowy: czy jedno auto w coś uderzyło czy dwa się zderzyły, ile osób rannych itd. Zresztą dyspozytor sam zadaje pytania żeby rozeznać się w sytuacji, gdyż jak zapewne wiesz lepiej obowiązują pewne procedury. A więc dyspozytor wie już w czasie rozmowy telefonicznej o jakie zdarzenie chodzi i wysyła ciężki wóz bojowy? Nie mógł wysłać tylko jednego i to tylko na rowerze?
A wiec strażacy dowiedzieli się dopiero w strażnicy „na co” jadą? Mało prawdopodobne, gdyż na pewno w momencie gdy są wzywani są informowani o co chodzi – to żadna ściśle tajna informacja.
Ilu strażaków brało udział w tej akcji?
Wszyscy oni byli tam potrzebni?
Jeden weterynarz by sobie nie poradził? I na czym polegałyby jego czynności?
A do przekazania ptaszka pod opiekę jednego z lokatorów trzeba było wezwać p. M. Gotowałę, on przecież jest od czynienia honorów i pełnienia funkcji reprezentacyjnych!
Inie jest to żaden brak wrażliwości tylko zdroworozsądkowe ocenienie przerostu zaangażowanych śdodków w stosunku do „zagrożenia”.
Zdaje się, że w okresie lęgowym takie wypadki zdarzają się raczej często a więc do lasu strażacy tam czeka na was mnóstwo takich zadań bojowych!
Jest to marnotrawienie publicznych pieniędzy i zarazem przysłowiowe strzelanie z armaty do wróbla.
Ps. Czy strażacy sami rozpoznali, iż jest to pustułka? Czy ktoś im podpowiedział?
Nudne masz życie Kolego co. Pewnie chcesz zaistniec Ale coś nie bardzo się tobie to Udaje. Przykro mi
Rzeczą naturalną jest wyrzucanie najsłabszych piskląt z gniazda. Czy musimy być mądrzejsi od natury?
A skąd wiesz że zostało wyrzucone a nie wypadło ? Na jakiej podstawie to stwierdziłem ?
Oj jak mało w WAS wrażliwości -szkoda mi tych kreatur ludzkich pomodlę się za was
to 1 zastep tylko byl /? a gniezno a kruchowo a mogilno ??
Z Poznania ekologiczną oraz twoja Żona.
Cóż to za czasy nastały że ludzie nawet ptaszka nie potrafią sami ściągnąć z daszku będącego na 3-4 metrach. Jeszcze niedługo tych strażaków do obrywania czereśni będą wzywać.
Rota ślubowania członka ochotniczej straży pożarnej
„W pełni świadom obowiązków strażaka – ochotnika uroczyście
przyrzekam czynnie uczestniczyć w ochronie przeciwpożarowej majątku
narodowego, być zdyscyplinowanym członkiem ochotniczej straży pożarnej, dbałym o jej godność, ofiarnym i mężnym w ratowaniu życia ludzkiego i mienia”.
o pustułkach słowa nie ma…ale jest, w ostatnim zdaniu, na samym końcu ale jest, o ratowaniu życia ludzkiego. tego samego życia, mojego i przechodniow, które narażone było przez zwisające ponad 20 metrów nad ziemia lodowe sople, a których chociażby strzaśniecia, żaden strażak się nie podjął.
mało spektakularne.
tego biednego i tak już wystrachanego pisklaka każdy zdjąć mógł z krzesła sądząc po wysokości daszka, na którym się znajdował.i mniej jadu i więcej wolnego czasu na spędzanie z rodzina.