Trzemesznianka, zwyciężczyni 13. edycji „Tańca z gwiazdami”, Ilona Krawczyńska odwiedziła swoją Szkolę Podstawową nr 1. Na jednej z długich przerw spotkała się z uczniami, którym w serdecznych słowach podziękowała za wspaniały doping.
„Bardzo wam dziękuję za to, że gdy ostatnio odwiedziliśmy was razem z Robertem, to poczuliśmy wasze ogromne wparcie. Dmuchaliście w nasze skrzydła i nosiło nas to po sali, aż zaniosło do finału. To dzięki wam kochani, udało się przywieźć kryształową kulę do Trzemeszna” – mówiła do swoich młodszych koleżanek i kolegów absolwentka „Jedynki”.
Były oczywiście brawa, okrzyki, a także „Sto lat” i kwiaty z okazji niedawnych urodzin influencerki. Pojawiły się też elementy kowbojskie, nawiązujące do programu „Farma”.
Długa przerwa okazała się jednak za krótka z uwagi na ogromną liczbę chętnych do wspólnej fotografii i autografów. Znana trzemesznianka chętnie pozowała do zdjęć nie tylko z uczniami, ale też nauczycielami i personelem szkoły. Nie odmówiła też smacznego schabowego przygotowanego przez szkolne kucharki.
Bez problemu poświęciła nam też swój czas na rozmowę.
red: Podobno nie udzielasz wywiadów, z nami jednak chciałaś rozmawiać.
Ilona Krawczyńska: To jest nieprawda, rozmawiam z wieloma mediami. Obraziła się na mnie część portali plotkarskich. Niektórzy ich dziennikarze, nawet gdy z nimi rozmawiałam to większość wycinali, a wstawiali swoje ulubione fragmenty. Zdarzały się przekłamane lub wyolbrzymione tytuły nastawione głównie na klikbajty. W efekcie ludzie czytali artykuły, które nie miały nic wspólnego z „Tańcem z gwiazdami”. A ja nie mam zamiaru opowiadać o swoim życiu prywatnym, nie chcę rozmawiać z dziennikarzami, którym brak etyki dziennikarskiej. Szanuje rzetelnych redaktorów, lubię z nimi rozmawiać, chętnie dziele się potem ich materiałami udostępniając je choćby na instagramie.
red: Często wracasz myślami do Trzemeszna?
IK: Bardzo często, a ostatnio tym bardziej. Przez udział w „Tańcu z gwiazdami” przekonałam się, że miejsce z którego pochodzę jest tym, w którym tak wiele osób trzyma za mnie kciuki, a to się nieczęsto zdarza, to wcale nie jest takie oczywiste. Bardzo rzadko czytam komentarze w internecie, ale ostatnio nie mogłam się oprzeć. Widziałam na trzemeszno24.info jakie mam wsparcie i powiem szczerze, że żadne inne opinie, ludzi choćby z Warszawy, Łodzi czy innych miast nie są dla mnie tak ważne jak te z mojego Trzemeszna i okolic. Mama też mi opowiadała, że wielokrotnie, choćby będąc na zakupach, była zatrzymywana przez ludzi, którzy mówili jej o swoim wsparciu dla mnie i Roberta. Mówili, że oglądają, głosują, kibicują. To jest naprawdę piękne, trudno to opisać słowami. Czuję taką wdzięczność i dumę z tego, skąd pochodzę.
red: Tu się wszystko zaczęło?
IK: Tak. Nie byłabym tam gdzie jestem gdyby nie „Świerszcze”. To w tym zespole uczyłam się nie tylko tańca, ale też nabierałam odwagi do występów przed publicznością. To też wielka zasługa kierowniczki zespołu, pani Danki Szreder, która – muszę przyznać – lekko z nami nie miała. Była ona dla nas z jednej strony wymagającym nauczycielem, z drugiej zaś, dobrą przyjaciółką, Pamiętam, jak w czasie wyjazdów ze Świerszczami, przychodziła do nas wieczorami i rozmawialiśmy długo na najróżniejsze tematy.
Drugą osoba, która miała znaczący wpływ na moją dalszą drogę była śp. Maria Michalska, moja wychowawczyni i nauczycielka języka polskiego w podstawówce. To ona namówiła mnie do występów na scenie, nie tylko tych tanecznych. Uczyła mnie recytacji, lubiła mnie, mimo tego, że byłam raczej niegrzecznym dzieckiem. Zawsze powtarzała, że sobie w życiu poradzę Pamiętam, jak po jednym z występów biła mi brawa na stojąco. To pozwoliło mi uwierzyć w siebie, to wtedy dotarło do mnie, że może mam jakiś talent. Tak samo ja po jej występie w „Szansie na sukces” biłam jej brawo na stojąco, stojąc w klasie na ławce.
red: Kiedy pomyślałaś o tym, że praca w mediach, na estradzie będzie Twoją drogą życiową?
IK: Jak wspomniałam, od dziecka uwielbiałam scenę. Kompletnie jednak nie miałam pojęcia, że w tym kierunku pójdę zawodowo. Było to oczywiście marzeniem, ale jeszcze krótko przed maturą nie byłam zdecydowana co chcę robić. Wybrałam dziennikarstwo, ale tak naprawdę to namówiły mnie do tego mama i siostra. Wcześniej nie należałam do wzorowych uczniów, lubiłam wygłupy, zdarzały się ucieczki z lekcji. I tam, na studiach poczułam, że to jest to. Byłam dobrą studentką, bo robiłam to co lubiłam.
red: Jakie były początki na profesjonalnej scenie?
IK: Robiłam różne rzeczy, ale pierwszym znaczącym wydarzeniem był udział w wyborach „Miss ziemi łódzkiej”, gdzie awansowałam do „Miss Polski”. Tam zobaczyłam na scenie Krzysztofa Ibisza i pomyślałam, ja chcę tak pracować. Od tamtej pory zaczęłam się szkolić, szlifować język, prowadziłam też gale regionalne miss i mistera ziemi łódzkiej. W końcu, po 7 latach, zostałam zauważona przez Polsat. Dostałam wtedy propozycję poprowadzenia pierwszej gali na żywo, gdzie zauważono i doceniono moje umiejętności. Po tym jak poprowadziłam galę Miss Polski dostałam kolejną propozycję, poprowadzenia razem z Marceliną Zawadzką programu „Farma”. Zgodziłam się, bo poczułam, że jest to coś dla mnie.
red: Jak będziesz wspominać udział w „Tańcu z gwiazdami”?
IK: Była to dla mnie przede wszystkim bardzo ciężka praca, zarówno fizyczna jak i psychiczna. Zdarzały się kontuzje, a przed 3. odcinkiem złamałam żebro. Kolejne 3 odcinki były więc dla mnie przerażające, walczyłam z ostrym bólem, byłam nawet bliska rezygnacji. Z drugiej strony jednak, była to niezapomniana przygoda. W głównej mierze dzięki Robertowi. Z nim chciało się pracować. Ja chciałam iść na zajęcia, chciałam iść na salę i spędzać z nim jak najwięcej czasu. Stworzyliśmy niesamowitą relację, jesteśmy zaprzyjaźnieni, jest to tak bliska osoba dla mnie, że z pewnością będę za nim tęskniła.
Ten sukces nie przyszedł łatwo. To był bardzo ciężki rok. Najpierw spędziłam 40 dni w Mszczonowie gdzie nagrywaliśmy drugą edycję programu „Farma”. Po tygodniowej przerwie wyjechałam na trzy miesiące do Warszawy, aby realizować „Taniec z gwiazdami”. Spędziłam wiele tygodni poza domem, na prawdziwej harówce. Bo to może się wydawać zabawą, ale zapewniam, że to bardzo ciężka praca.
red: Jakie plany na najbliższy czas?
IK: Chcę odpocząć.
red: Wspomniałaś, że nie lubisz opowiadać o sprawach osobistych, dlatego nie lubisz portali plotkarskich. Może jednak nam dasz się namówić ? Masz kogoś? Zaręczyłaś się? Ślubujesz?
IK: Nic z tych rzeczy… (śmiech)
Fajna dziewczyna,super tańczyła życzę jej sukcesów. Bardzo jej kibicowałam 😊
Ludzie to tylko celebrytka nie prorok.
Celebrytka dzis to więcej znaczy niż laureat nagrody Nobla
Jalbym Krzysia Ibisza zobaczyła na żywo..
To tez bym złapała bakcyla.
Kiedyś rozmawiałem z pewną panią która swego czasu pracowała na Poczcie Polskiej Przywoziła ta pani przesyłki do miejsca w którym przebywali aktorzy Takie żartuję Polskie Hollywood Ta sympatyczna pani powiedziała mi że takie chamskiego zachowania , takiego gburactwa jakie odczuła od Ibisza nie zapomni Traktował ją jak śmiecia Bo przecież on gwiazda a Ona tylko zwykły robol Dodała jeszcze że tak samo traktowała Ją ta która siedzi po prawej stronie tego Czecha Janka w Mam Talent Przekazuje to żeby otworzyć Twoje oczy że niestety nie wszystko złoto co się świeci
Ilona, wielkie gratulacje❤️!
Ilona to przykład, że własne marzenia można zrealizować, ale bez pracy nie ma kołaczy. Nie było im łatwo : ani Milenie, ani Ilonie. Nic z nieba, tak po prostu, nie spada. Dziewczyny Krawczyńskie, miłość rodzeństwa to siła! Trzymajcie się! Pozdrawiam ❤️
Jeszcze raz, gratulacje 🙂
Ilona, dziękuję, że woda sodowa nie uderza Ci do głowyJesteś taką samą sympatyczną dziewczyną, jaką pamiętam Ciebie z lat szkolnych. Z serca Ci kibicuję, życzę sukcesów. Zdobywaj świat❤. Fajnie, że zgodziłaś się na ten wywiad.
jeszcze troche jeszcze troche
Jak to jest że w Mogilnie mogli zrobić tonę węgla za 1830 zł a w Trzemesznie 2000? W Trzemesznie mają jakieś inne ceny na usługi transportu i dystrybucji węgla?
inflacja po wielkopolsku jest a w mogilnie to juz po kuj – pomorsku – pytaj burmiszczóF