Strona główna Kultura Czy Trzemeszno zasłynie z festiwalu Waldorffa?

Czy Trzemeszno zasłynie z festiwalu Waldorffa?

5526
32
Reklamy (ciąg dalszy artykułu poniżej):


Koniec sekcji reklamowej

Wszystko wskazuje na to, że już wiosną przyszłego roku nasze miasto stanie się miejscem szczególnego wydarzenia kulturalnego. Zapowiada się u nas festiwal Jerzego Waldorffa. Pomysłodawcą tego przedsięwzięcia jest Sławomir Pietras – były dyrektor Opery Narodowej, a także Teatru Wielkiego w Poznaniu.

Ten znany publicysta i manager kultury podzielił się niedawno swym pomysłem na łamach tygodnika „Angora”. Wcześniej jednak spotkał się z grupą trzemesznian, którzy z inicjatywy proboszcza ks. Piotra Kotowskiego zawitali do Bydgoszczy, aby obejrzeć „Awanturę w Recco” wystawianą przez Operę Nova. Był wśród nich burmistrz Krzysztof Dereziński. Wszyscy tam obecni przyjęli pomysł z wielkim entuzjazmem.

Propozycja Trzemeszna jako miejsca festiwalu nie jest przypadkowa. Łączy się oczywiście z życiorysem J. Waldorffa, który spędził swoje młode lata w niedalekim Rękawczynie, a w trzemeszeńskiej szkole pobierał naukę.

Festiwal miałby się odbywać pomiędzy 23 kwietnia (imieniny Jerzego) i 5 maja (urodziny Waldorffa). Centralnym punktem wydarzenia ma być trzemeszeńska bazylika, w której pomysłodawca widzi między innymi wykonanie „Halki” Stanisława Moniuszki.

Zapytaliśmy burmistrza o to, jakie są szanse powodzenia tej inicjatywy. Jak przyznał, o samym pomyśle dowiedział się od ks. P. Kotowskiego, który spotkał się wcześniej z S. Pietrasem.

Widzę w tym ogromną szansę na promocję Trzemeszna. Dowiedziałem się, iż swój udział deklarują takie gwiazdy jak Zofia Kucówna, Olgierd Łukaszewicz, Maciej Stuhr czy Krystyna Janda. Jest to wszystko oczywiście na etapie projektu. Jestem wstępnie umówiony z księdzem prałatem i S. Pietrasem na rozmowę w tej sprawie. Jestem świadomy, że ze strony organizatorów pojawią się oczekiwania finansowe. Myślę, że warto ponieść pewne koszty, aby ta idea doszła do skutku” – deklaruje K. Dereziński.

O dalszych losach tej inicjatywy będziemy informować.


_______________________________________________________________________
Materiały partnerów:




32 KOMENTARZE

    • Panie Andrzeju
      jest Pan ostatnim Trybunem któremu zależy na prawdzie historycznej naszego miasta. Myślę, że gdyby J. Waldorff znał sytuację to mocno by się zastanowił dzisiaj nad występem. Myślę że nadejdzie czas ,że prawda historyczna Trzemeszna sama się obroni.Pozdrawiam i życzę dużo sił w dążeniu do prawdy – Trzemesznianin z urodzenia.

  1. Dzień dobry,
    doskonały pomysł!
    Co prawda z dworu w Rękawczynie pozostała już tylko aleja kasztanowców i zarosłe trawą fragmenty piwnic( dla zainteresowanych: należy zjechać z drogi do Orchowa na zakręcie, na końcu wsi, następnie droga polną podjechać pod górkę około 100 metrów i skręcić w lewo za gospodarstwem w kierunku Jeziora Kamienieckiego. Resztki dworu znajdują się kilkaset metrów dalej po lewej stronie), ale było to dla małego Jurka ważne miejsce. Barwnie je opisywał ( szczególnie detale podróży saniami lub bryczką z dworca trzemeszeńskiego do domu), podobnie jak edukację w trzemeszeńskim gimnazjum( krótką) i służbę liturgiczną w bazylice.
    Festiwal może być prawdziwą szansą na wypromowanie Trzemeszna, a mieszkańcom umożliwić kontakt z innymi niż koncerty Dody, czy Zenka Martyniuka segmentami kultury …
    Trzymam kciuki za powodzenie tego projektu !
    Pozdrawiam
    TDi

  2. Panie Kamyszek ,proszę nie mieszać dwóch tematów. Trzemeszno jest zafascynowane ideą festiwalu, bez względu na kielichy kościelne!

  3. Do Pana Kamyszka
    Doceniam Pana zainteresowanie trzemeszeńską ziemią i wkład pracy. Mam jednak parę uwag. Bo widzi Pan, jeśli zachoruję to chciałbym, aby moim zdrowiem zajął się lekarz a nie znachor. Pan próbuje kreować sie na znawcę średniowiecznych dziejów Trzemeszna. Myślę, że jest Pan jednak winien tym , którzy Pana czytają pewne wyjaśnienia. Otóż nie jest Pan historykiem i należy to wyraźnie powiedzieć. Żeby było jasne, piszę to bez cienia złośliwości czy chęci urażenia Pana osoby. Piszę to dlatego, że wiele osób tak Pana odbiera. A to wszytko przez Pana bardzo autorytatywne opinie jakie Pan głosi. Badanie historii wymaga jednak fachowego przygotowania. Można oczywiście przyjąć jakąś tezę i potem pod nią dopasowywać źródła. Ale to nie jest profesjonalizm.
    Jest jednak druga sprawa tego medalu. Pana opinie na temat ponad tysiącletniej historii naszego miasta można oczywiście przyjąć jako hipotezy do dalszych dyskusji czy badań. Sęk w tym, że nikt oficjalnie nie podejmuje tematu. Gdzie są nasi trzemeszeńscy nauczyciele historii z burmistrzem na czele? Często wypowiadają się na tematy związane z historią naszego miasta, ale w kwestiach przez Pana poruszanych milczą. Dlaczego? Mogę sie tylko domyślać. Gdyby przyznali Panu rację, mogą narazić się na zarzut braku profesjonalizmu. Jeśli jednak zarzucą Panu mijanie się z prawdą, narażą sie wielu mieszkańcom, dla których mało ważne są źródła i wyniki badań. Dla nich św. Wojciech był pochowany w Trzemesznie i koniec, i kropka. Chętnie udałbym sie jako słuchacz, na konferencje naukową poświęcona tym tematom. Na której można by wysłuchać opinii za i przeciw.
    I jeszcze jedno. Jak wyżej napisano festiwal jest ciągle na etapie pomysłu. A Pan już próbuje psuć atmosferę.

    • No właśnie jako wykształcony na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu historyk i archeolog mogę powiedzieć tyle, że brak jest jakiegokolwiek dowodu źródłowego potwierdzajacego pobyt Św. Wojciecha czy też jego ciała, po męczeńskiej śmierci, w Trzemesznie. Żadnego wiarygodnego źródła historycznego, archeologicznego, architektonicznego, dendrologicznego oprócz tradycji miejscowej.

      • Panie Piotrze „nie chcem ale muszem” coś napisać, Pana wywód jest w podobnym stylu, od historyka jakim się pan pisze więcej się wymaga ale jak widać wszyscy historycy w Trzemesznie pogodzili się z wersją jednego „naukowca” iż historia Trzemeszna zaczyna się od XII wieku, po co się wysilać i zbadać archiwa skoro można iść na skróty i poprzeć to co wymyślił jakiś pseudo-naukowiec.

        • Właśnie próbuję delikatnie wytłumaczyć że żadne archiwa nie potwierdzają legendy o powiązaniu osoby Św. Wojciecha z Trzemesznem. Co więcej teren dawnego klasztoru jak i przyległości dwukrotnie w XX wieku przebadany został podczas kompleksowych badań archeologicznych które jednoznacznie nie ujawniły żadnych śladów osadnictwa wczesnosredniowiecznego wcześniejszego niż XII wieczne. A badania te były prowadzone kompleksowo i interdyscyplinarne. Analizowano nie tylko materiał archeologiczny, również poddano wszechstronnej analizie samą budowlę kościoła klasztornego jak i pozostałości najstarszych zachowanych materiałów drewnianych pod względem dendrologicznym jak i datowania węglem aktywnym. Tak samo wszelkie źródła piśmiennictwa jakie się zachowały apochodzące z czasów męczeńskiej śmierci patrona naszego miasta poddane analizie źródłowej w żaden sposób nie potwierdzają takiego faktu i w żaden sposób nie pozwalają wiązać postaci świętego z naszym skąd inąd wielce historycznie zasłużonym miastem. Wszelki przywoływane przez Pana Andrzeja zapisy pochodzą z czasów dużo poźniejszych i stanowią tak naprawdę zapis tradycji miejscowej która zaczęła się kształtować już w okresie średniowiecza. Samo powstanie takiej tradycji jest fascynującym zagadnieniem, na pewno zasługującym na wszechstronne badania. Norbertanie trzemeszeńscy przez wieki tradycję taką kultywowali i rozpowszechniali, choć ich przybycie na tereny obecnego Trzemeszna odległe było od czasów bolesławowych o ponad 100 lat, a sto lat w naszych burzliwych dziejach to ogrom czasu. Dlatego szanowny Panie Stanisławie żaden szanujący się historyk w tym kraju nie będzie rozpatrywał pobytu Św. Wojciecha w Trzemesznie jak i postulowanego złożenia jego ciała przez Bolesława Chrobrego w naszym mieście inaczej niż w aspekcie tradycji. Taki sam punkt widzenia przyjęli również historycy kościoła czy też badacze monastycyzmu w Polsce. Takie są niestety twarde dowody naukowe.

          • Panie Piotrze, czy na poważnie pisze pan, „że żadne archiwa nie potwierdzają legendy o powiązaniu osoby Św. Wojciecha z Trzemesznem.” Nie mnie Pana uświadamiać i zachęcać do lektury. Co do badań archeologicznych, to z opisu tych badań wyraźnie wynika, że były pod dyktando i tezę prof. Labudy. Przez pół wieku istniały wyniki badań K. Józefowiczówny i po co dziwnie znikają. Dyskwalifikuje w badaniach nie odniesienie się do istnienia Skwarzymowa i Trzemeszna, gdy wspomniany doktor przytacza ewidentny dokument przekazania włości rodu Poraj na rzecz klasztoru kanoników regularnych, również funkcjonuje herb rodu w dokumentach klasztornych. To co, zrodziły się te dowody z kosmosu. Czas pokazuje tendencję pisania dziejów od nowa. W Gnieźnie znika pierwsza katedra, siedziba pierwszego biskupa, w której złożono ciało biskupa Wojciecha, dlaczego, bo związana z Trzemesznem. Zajrzyj Pan do Internetu, może natrafisz na kronikę Ottona III, na miejscowość w dorzeczu Warty. Jeśli zaciera się pierwszą katedrę w Gnieźnie, to łatwo zatrzeć i trzemeszeńską, już zniknęła konfesja, a istniała jako symbol od 1500 roku.
            Nie wiem dlaczego Trzemeszno nadal używa herbu ze św. Wojciechem skoro św.Wojciech z Trzemesznem nie miał nic wspólnego.

    • Dlaczego nie wypowiadają się zawodowi historycy, posłużę się pewną analogią. W dalekiej Tunezji na jednym z tamtejszych uniwersytetów funkcjonuje osoba legitymizująca się nawet tytułem naukowym doktora nauk humanistycznych, która twierdzi że ziemia jest płaska. Tak podpowiada mu jego głęboka wiara. A z żarliwą wiarą trudno się dyskutuje. Tylko po co od razu zwoływać konferencję naukową o płaskiej ziemi. Za to zawsze warto dyskutować o tym skąd wzięła się taka tradycja, jaką rolę odgrywała w lokalnej społeczności i w dziejach regionu czy nawet kraju.

        • A w poznańskim herbie są Św. Piotr i Paweł jak ktoś się uprze to może próbować stwierdzić ich pobyt na tej podstawie w Poznaniu. Św. Marcina też zresztą, w końcu każdego roku w listopadzie jego kult w tym mieście kwitnie.

          • Jednak nikt wcześniej nie twierdził że św.Piotr czy św. Paweł mieli jakikolwiek związek z tym miastem co jest odwrotnie w stosunku do Trzemeszna

          • Katoliby dla tradycji corocznie świrują, że króla kamionują – by mógł się kolejny raz narodzić. Nie pogańska to czasem tradycyja?

  4. Spokojnie Panie Kamyszku.Chcemy festiwalu bez Pana kolców.Pana amatorskie dywagacje historyczne niech ocenią znawcy.Może kiedyś ktoś Panu grzecznie i profesjonalnie odpowie co jest nie tak w Pana teoriach.7

    • Bo są 1.historycy z wykształcenia i zamiłowania oraz 2.historycy amatorzy też z zamiłowania.
      Jedni i drudzy potrzebni.
      Możemy wybierać między wiedzą naukowo udowodnioną a pięknymi , przyjemnymi gawędami.
      Trzemesznianie włączą się na pewno w organizację festiwalu, bo już o tym dużo się mówi w mieście!

  5. zacznę od, … „A Pan już próbuje psuć atmosferę.”,… „ Chcemy festiwalu bez Pana kolców.” Dobrze byłoby, przeczytać ze zrozumieniem mój list. Przecież popieram inicjatywę zorganizowania tego festiwalu w Trzemesznie i nawet uzasadniam dlaczego. Zaś organizacja nie należy od moich kolców. Ale jak z tej wrzawy odczytuję, jest coś na rzeczy, jakiś tajemny plan biznesowy. Nastała moda na biznes . Do muzyki można dodać jeszcze egzorcystę, zamiast wyjeżdżać na stadiony warszawskie. Zaś wycieczki zatrzymywałyby się po drodze w Trzemesznie, noclegi można zorganizować w dawnym alumnacie. W ramach rekompensaty wiernym wybuduje się kościół na miejscu dawnego ewangelickiego, drugi na Osiedlu. Pamiętać trzeba, że w Trzemesznie nie ma i kina.

    Czytelne jest przecież, mój list otwarty powstał z uwagi na felieton w Tygodniku ANGORA autora i pomysłodawcy festiwalu Sławomira Pietrasa. Ciekawi mnie, czy o tych przykrych problemach został poinformowany. Przypuszczam, że nie. Liczę i na to, że w ramach kontaktów z czytelnikami list mój zostanie opublikowany, chociaż w skrócie. Skorzystałem również z okazji, podzielenia się treścią na forum portalu trzemeszno24.info.

    Zgadzam się co do atmosfery, ale raczej należy ją oczyścić. Czy można się godzić, że wszystko jest normalne i nic się nie wydarzyło, nie zmieniło w Trzemesznie. Mając wystarczająco dostateczną wiedzę, z łatwością wychwytuję ewidentne oznaki draństwa i je ujawniam. Czy to przestępstwo. Fakt, to może się niektórym nie podobać. Potwierdzają te krytykujące mnie głosy. Pewnie, najlepiej po trzemeszeńsku o tym nie mówić, bo obrazimy majestat urzędników gnieźnieńskich, chorych na syndrom pierwszej stolicy. To oni także obrażają swoimi zachowaniem w większości szanownych mieszkańców Gniezna.

    Niektóre wypowiedzi wskazują, że brak wiedzy jest bardzo bolesny. Namawiam więc zajrzenia do źródeł, literatury. Jest jednak pewna nadzieja, że tam zaczyna się zaglądać. Przykład, niedawno ważny gospodarz głosił istnienie Trzemeszna od XII wieku, a tym razem w wywiadzie dowiedzieliśmy się, że szczątki biskupa Wojciecha trafiły z Prus drogą wodną do samego Trzemeszna, gdyż dalszy transport do Gniezna był niemożliwy. Tylko, inna była przyczyna tymczasowego przechowywania w eremie trzemeszeńskim. W Gnieźnie tego się wstydzą. Prawda jest taka, gdyby nie trzemeszeńska usługa, nie byłoby archidiecezji w Gnieźnie. Znowu głoszę herezję? Jednak proszę się nad tym zastanowić i sprawdzić dlaczego zaistniała bula gnieźnieńska.

    Panie Pawie, jako zawodowy historyk i archeolog Pan wie, że brak jest jakiegokolwiek dowodu źródłowego potwierdzającego ślub Mieszka z Dąbrówką, również chrztu, nawet nie znamy miejsca. Czy to oznacza, likwidację kościołów w Polsce, jak podejmuje się robić z Trzemesznem. A kto w tamtych czasach umiał czytać i pisać.

    „Może kiedyś ktoś Panu grzecznie i profesjonalnie odpowie co jest nie tak w Pana teoriach.” Właśnie tego oczekuję i takie wyjaśnienie należne są trzemesznianom. Dotychczas nikt nie wytłumaczył się z dokonanych strat i grabieży. Anonimie, zapewne w nerwach nie odróżniasz i nie zauważyłeś, że nie są to moje teorie, a jedynie przypomniałem obowiązującą wersję dziejów w moich i Jerzego Waldorffa czasach oraz wskazuję źródła. Nie jestem naukowcem, więc nie obowiązuje mnie podawanie stron. Nie nalegam, aby bezkrytycznie przyjmować tego co piszę, przecież istnieje dowolność i każdy wyposażony został w szare komórki.

    Pozostawiam swoje opracowania potomnym i zainteresowanym jako dowód, że ktoś o tym pisał, mówił i uprzedzał. Uważam, że spełniłem swój obowiązek, o nic nie zabiegam. Cieszę się, że zdążyłem. Życzę wszystkim pomyślności. Andrzej J. Kamyszek

    • Do z Trzemeszna można dojechać w 20 minut. Pan szybciej dojedzie do swojego kina?
      Zafrapowała mnie informacja Pana: „wychwyciłem ewidentne oznaki draństwa”. Może coś bliżej Pan napisze o jakie draństwa trzemeszeńskie chodzi?
      Proszę o informacje zwrotną z wyrazami szacunku dla Pana.

  6. Dbamy i szanujemy. Trzemesznianie to patrioci.(ale nie mylić z Patriotami Trzemeszeńskimi)
    A o godną historię nie potrzeba dbać , bo jest z natury od pradziadów godna. My, trzemesznianie, tę GODNĄ HISTORIĘ przekazujemy młodym pokoleniom.

  7. Szanowny Panie Stanisławie przed podejmowaniem dyskusji proszę zapoznać się z materiałami powstałymi w wyniku prac Zespołu do Badań Serdniowiecznej Architektury Kujaw i Wielkopolski Wschosniej działającym w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pod przewodnictwem prof. J. Chudziakowej. Były one wielokrotnie publikowane w periodyku Archeologia Historica Polona wydawanym przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dość trudno dostępne ale w bibliotece uniwersyteckiej można się z nimi zapoznać. Proszę przeczytać obszerne artykuły prof. Chudziakowej prof. Świechowskiego, prace M. Sinkiewicza i M. Wiewióry. Wymagają odrobiny przygotowania ale mogą wiele wyjaśnić. Są to naukowcy nie związani z poznańskim ośrodkiem uniwersyteckim lecz z Uniwersytetami w Toruniu i Łodzi może troszkę Pana to uspokoi.

  8. Panie Magistrze lub Doktorze.

    Zaskoczę Pana, nie wiem czy pan Stanisław, ale piszę za siebie, zapoznałem się z wymienionymi pracami naukowymi. Ktoś mi odpisał, „Piękno nauki polega na tym, że możemy korygować dotychczasowe ustalenia.” Tak, tylko czy mamy jednakowe szanse. Czy do badań możemy zaangażować bezstronnych i odpowiedzialnych fachowców. Wyróżnia Pan w jednym z komentarzy także znaczenie ośrodka naukowego. Dodam, jednak główną rolę odgrywa zleceniodawca tematyki badań, jego zasobność finansowa. A przy tym Trzemeszno nie ma szans, podległość służbowa, a przede wszystkim brak środków. Z przykrością to stwierdzam, wszystko zostało już pozamiatane. A zleceniodawca mógł dumnie obchodzić Jubileusze. Trzeba czekać na cud, albo na mądre szefostwo, szanujące przodków i historię i które zna prawdę, nie zbudujesz swego szczęścia na cudzej krzywdzie.

    Co do badań zauważyć można gotowe tezy, które zostały „udowodnione”. Zlekceważona została przekazywana przez wieki legenda, pominięte istotne ślady i istotne dowody. Nie odniesiono się do nich. Np. nazwa Skwarzymowa wywołała zdziwienie, a jest przecież ścisłe związana z historią Trzemeszna. Mam przekonanie, że nie wszyscy znają szczegóły naszych korzeni dziejowych, a trudno się do tego przyznać. Najłatwiej jest zanegować i jest się po kłopocie. „Gratuluję” takich badań naukowych.

    Na tym zakończę, ponieważ namawiano mnie i słusznie, nie dyskutować z anonimami, również z braku miejsca na szczegóły. Pozostanę przy swojej wersji dziejowej. Moje zainteresowanie wynika tylko z szacunku do rodzinnego zakątka i obowiązku przekazania wersji obowiązującej sprzed lat, żeby nikt nie zarzucił mi, wiedział i nie powiedział. Pozdrawiam. AJK

    • Panie Andrzeju wypowiedź Pana należy chyba zrozumieć w ten sposób, iż kilkudziesięciu naukowców, historyków, archeologów, historyków sztuki, archeologów architektury w tym kilkunastu takich którzy zasłużyli się wielce w nauce polskiej, uhonorowano ich tytułami profesorskimi, zawiązało kilkudziesiecioletni spisek aby pozbawić Trzemeszno chwały miejsca pierwotnego pochówku ciała Św. Wojciecha. W spisku tym biorą pracownicy naukowi przynajmniej trzech Uniwersytetów w Poznaniu, Toruniu i Łodzi. Ślepo za nimi podążają autorzy wszystkich opracowań dot. Historii Kościoła i monastycyzmu w Polsce. Prof. Gerard Labuda swymi długimi rękoma z za grobu steruje ich naukową rzetelnością, której obydwaj Panowie im wszystkim odmawaiacie. Przepraszam Panowie ale ta dyskusja zaczyna przypominać dyskurs z tymi którzy uważają, że szczepionki są powodem autyzmu i żadne argumenty ich nie przekonają że tak nie jest. A ich powszechne stosowanie to spisek koncernów farmaceutycznych i ministerstw zdrowia wszystkich krajów na świecie. Chyba jednak trzeba sobie odpuścić z teoriami spiskowymi nikt jeszcze nie wygrał, a już na pewno rzetelna nauka oparta na naukowych metodach i dowodach.

  9. Panie Andrzeju „święta prawda” szkoda czasu na komentarze, jak to mówią głową muru nie przebijesz, ja też stawiam kropkę, niech uczeni tkwią przy swoim, po prostu ograbili historię Trzemeszna i tyle.

  10. Panowie, nie ma o co kruszyć kopii, tak „miało byc’ i tak jest /przecież trzemesznianie się z tym pogodzili/ czy Trzemeszno to wyjatek, dzisiaj mozna przytoczyc juz nie dziesiątki ale setki, może tysiące przykladów fałszowania historii to już jest norma,więc lepiej skupmy się nad realizacją przyszłego konceertu, bo to już jest kultura przez duże „K”, mam nadzieję że uda mi się uczestniczyc

  11. Koniecznie pan Piotr chce poznać kulisy wymazywania zapisów z kart historycznego Trzemeszna. Może i te fakty przydadzą się moim Krajanom.

    Profesor Gerard Labuda(1916 – 2010) wybitny mediewista Polski, pod koniec swojej bogatej kariery naukowej, ciekawe dlaczego tak późno, rozwiał poglądy, co do istnienia jakiejś wspólnoty zakonnej wieku X w Trzemesznie. Swoim uczniom przekazał do stosowania zasadę, jeśli czegoś nie widzicie, to znaczy nie było i nie należy się do tego odnosić. Ogłaszając swoją prawdę o Trzemesznie, nie odniósł się do istniejących śladów, dowodów i zapisów. Zbyt pobieżnie przeglądał kroniki Ottona III i nie dostrzegł zapisu z 997 r. o niewielkiej osadzie monastycznej w dorzeczu Warty. Badając żywot św. Wojciecha nie zauważył, co się działo ze szczątkami biskupa przez całe dwa lata i kto nimi się opiekował. Również przekaz zamieszczony na Drzwiach Gnieźnieńskich profesora nie interesował, jak i inne ślady oraz opisy kronikarzy czy duchownych.

    Nastał sprzyjający czas dla Gniezna. Zaczęły napływać fundusze na różne cele. Postanowiono utworzyć trzecie tematyczne muzeum w mieście, przecież na wiedzy nie należy oszczędzać. Nadarzyła się okazja do pewnego uporządkowania mizernego majątku, przedmioty sakralne powinny trafić do muzeum kościelnego. Tylko, co z tymi najbardziej cennymi z Trzemeszna zrobić. Przypomniano sobie o istnieniu wykładni prof. Labudy. Jeśli nie było zakonników w Trzemesznie, to oczywiście są nasze gnieźnieńskie. Co z przykazaniem nie pożądaj ani żadnej rzeczy, które jego są. Nas w prymasostwie to nie obowiązuje. Z pomocą podążyły kolejne badania naukowe, prowadzone według znanej metodyki profesora. I tak w Gnieźnie, kto rano wstaje, ten rządzi, a wśród najbliższych sąsiadów, wczesnopiastowskie Trzemeszno zniknęło. Wystarczyło tylko, że zabrakło w Gnieźnie Człowieka, który znał i szanował historię, trzymał dyscyplinę. Trzemeszno przez całe milenium bez dyskusji zaliczało się do miejscowości wczesnopiastowskich.

    I tak, co robi zachłanność, chciwość oraz posiadanie znajomego sławnego uczonego. Ze smutkiem przekazuję ten tekst ukazujący mechanizm, jak do tego doszło. AJK

    PS. Mediatorze z miłego Mogilna, niedługo nie tylko koncerty, ale i mecze siatkówki pod kopułą dawnej katedry będą organizowane. I znów kość niezgody, takiej hali w Gnieźnie nie ma.

Skomentuj do Piotra Anuluj odpowiedź

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj