28 stycznia 1819 roku zmarł w Warszawie Jan Kiliński. Z tej okazji prezentujemy fragmenty obszernego artykułu, jaki ukazał się w dwóch numerach gazety „Postęp”, w stulecie śmierci szewca – pułkownika.
„Na sam dźwięk tego imienia żywiej i radośniej uderza każde serce polskie. Kiliński – szewc – pułkownik – bohater narodowy. Człowiek prosty, bez wykształcenia posiadał Kiliński duszę wielką i zacną, a rozum jasny i trzeźwy. Ojczyznę kochał jak mało kto, a miał wpływ i powagę u ludzi jak urodzony wódz. Skromny ten człowiek był snać przez Boga wybrany do spełnienia czynów wielkich.
Z ducha miłości Ojczyzny, jaka ożywiała twórców Konstytucji Majowej powstał Kiliński, który nie czuł się już pogardzanym mieszczaninem – rzemieślnikiem, ale równym w prawach, a więc powołanym do obrony Ojczyzny synem Polski. On, prosty szewc, pierwszy wskazał, jak ogromna moc drzemie wśród ludu naszego, gdy tylko kto potrafi zagrzać jego serca i temu ludowi wskaże cel wielki, szlachetny i promienny. Ze skromnych wyszedł warunków rodzinnych, skromnemu zawodowi się poświęcił, żadnym magnatem nie był ani szlachcicem, a przecież stał sie bohaterem narodowym i cały Naród go jako takiego uznaje i czci.
W tem mieści się dla każdego w Narodzie nauka, że każdy Polak z osobna, bez względu na swoje pochodzenie i zawód swój, czy to będzie szewc czy krawiec lub rzeźnik, kupiec, doktór czy adwokat, robotnik miejski czy wiejski, kmiotek na trzech morgach czy też pan na tysiącach morgów – każdy może stać się bohaterem narodowym, gdy tylko w sercu swem nosi gorącą miłość Ojczyzny i Narodu, gdy tylko Ojczyzny i Narodu dobra pragnie i gdy tylko dla Ojczyzny i Narodu pracuje w zupełnym poświęceniu.
Urodził się Jan Kiliński na ziemi wielkopolskiej, która wielu mądrych mężów i dzielnych bohaterów wydała w okresie rozdzieranej przez wrogów ojczyzny. Urodził się w Trzemesznie z Augustyna i Reginy Kilińskich (źródła oficjalne podają imię matki Marcjanna – red.). Ojciec jego był majstrem murarskim, który – jak to się często w tym zawodzie zdarza – spadłszy z rusztowania przy odnawianiu trzemeszeńskiego kościoła zakończył życie w sposób nagły. Wyuczywszy się zawodu w mieście rodzinnem, a następnie wydoskonawszy się w Poznaniu w szyciu trzewików damskich, w roku 1780 wyjechał do Warszawy. Tu odrazu zyskał wielki rozgłos.
Jak świadczą ówczesne zapiski kronikarskie – był to człowiek wesołego humoru, przystojny, oczy czarne, nos orli, dosyć spory, pod którym czarny jak heban wąs, starannie utrzymany, przyczyniał sie niemało do okazałości jego twarzy, która w uśmiechu ukazując zęby białe jak gdyby z kości słoniowej, tem bardziej przyjemniejszą była. Starannie, z elegancją nawet ubrany zawsze po polsku, przytem wygrzeczniony i mimo braku wyższego wykształcenia nad podziw rozsądny, a nadto doskonały w swoim zawodzie, w krótkim czasie stał się najmodniejszym w Warszawie szewcem, do którego spieszyły i największe damy z dworu królewskiego. A ponieważ oprócz tego bardzo żywo zajmował sie sprawami cechowemi i w ogóle publicznemi, przeto też nic dziwnego, że i wśród rzemieślników i mieszczan zdobył sobie niezwykły a powszechny szacunek i poważanie.
W miarę rozszerzania się jego wziętości, rosła także jego fortuna, wielką pracowitością i oszczędnością zdobywana. Uciułał sobie kilkanaście tysięcy złotych polskich, ożenił sie z młodą, 16 letnią urodziwą Marjanną Rucińską i kupił sobie kamienicę na ulicy Dunaj, gdzie z małżonką swoją zamieszkał i wielki warsztat szewski założył. Ale chociaż los swój i powiekszającej się rodziny doskonale zabezpieczył, chociaż żyć mógł w wszelkich wygodach ciesząc się szczęściem osobistem, żoną i dziećmi – to przecież Kiliński nie czuł się zupełnie szczęśliwy. A to dlatego, że Ojczyzna szczęśliwą nie była. […]
Dnia 28 stycznia 1819 roku Kiliński zakończył życie, osieracając ośmioro dzieci, żonę i Naród. Cała niemal Warszawa pośpieszyła złożyć ostatni hołd nad trumną szewca pułkownika.
Tak oto pokrótce przedstawia się żywot pełnego zasług i godnego życia we wdzięcznej pamięci Narodu bohatera. Jan Kiliński, jako naczelnik powstańców warszawskich, staje godnie obok Kościuszki i Dąbrowskiego, obok najpierwszych patrjotów, którzy nieszczęśliwą Ojczyznę dźwignąć pragnęli z upadku. Postać szewca pułkownika staje przed nami w tę setną rocznicę jego zgonu, jako najpiękniejszy wzór poświęcenia się z ofiarnej, bezinteresownej miłości Ojczyzny i Narodu”.
Cześć i Chwała Bohaterom
A co to za „domy” z kobietami dla mężczyzn w Warszawie prowadził?!
Podaj źródło tych kryształowych informacji, inaczej niewiarygodna jesteś.
Ciekawe czy ci od „Cześć i Chwała Bohaterom” chociaż jeden kwiatek pod pomnik zanieśli.
czy to prawda,że nasza władza grała w Salonowca z patriotyczną częścią społeczeństwa i stąd takie tłumy pod pomnikem?
Jest pewna nadzieja, że są jeszcze trzemesznianie pamiętający o swoich bohaterach. Z historii jak i tysiącletnich skarbów ograbiono w biały dzień i mało kogo to zaniepokoiło. W sąsiednim Gnieźnie w każdym muzeum eksponują kopie trzemeszeńskich kielichów, ale zabrakło dla pierwszego właściciela.
W Trzemesznie zaś płk. Jan Kiliński z kamienną twarzą cierpliwie się temu przygląda. Przecież wystarczyło tylko niespełna dwieście lat, aby i o Nim zapomniano. Jeszcze „… w setną rocznicę jego zgonu, postać szewca pułkownika staje przed nami jako najpiękniejszy wzór poświęcenia się z ofiarnej, bezinteresownej miłości Ojczyzny i Narodu … jako naczelnik powstańców warszawskich, staje godnie obok Kościuszki i Dąbrowskiego, obok najpierwszych patriotów, którzy nieszczęśliwą Ojczyznę dźwignąć pragnęli z upadku.” Tak pisano i z szacunkiem czczono.
Czy dzisiaj w Trzemesznie, ktoś wie, co się dzieje z pomnikami J. Kilińskiego w Stryju na Ukrainie lub w Łodzi czy Szczecinie albo w niedalekim Puszczykowie. Gdzie w roku 2001 uroczyście odsłonięto pomnik z udziałem społeczeństwa i władz trzemeszeńskich. Pomnik JANA KILIŃSKIEGO ustawiono na terenie ośrodka rekreacyjno-szkoleniowego Cechu Rzemiosł Budowlanych przy ul. Niwka Stara 34. Autorem i wykonawcą pomnika był Jan Roman Słonka. Zdjęcie otrzymałem od p. Dariusza Jankowskiego i zamieściłem w albumie http://nk.pl/#profile/8433823/gallery/album/9/216 .
Warto szanować historię i własnych bohaterów!
Pozdrawiam miło czytać Pana wypowiedzi, tyle lat z dala od Trzemeszna, a wiedzy może pozazdrościć największy patriota.
Zawdy kto żyw
niech z tego grodu chyłkiem uchodzi .
Może na obczyźnie
Kiliński znów się odrodzi .
„Ten kto nie szanuje i nie ceni przeszłości , nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości „
Pan Kamyszek dołączył do redakcji i bardzo dobrze, że pod artykułem upamiętniającym naszego Rodaka skonstatował co powyżej następuje.
Co tam jakiś Jan Kiliński. Prawdziwi patrioci mają swoich idoli. http://www.wspolczesna.pl/magazyn/art/5757809,romuald-rajs-bury-zolnierz-wyklety-i-morderca,id,t.html